Strona:Karol Spitteler Imago.djvu/25

Ta strona została przepisana.

Król kierowy skończył swój kawałek lukrecji, a potem wskazując palcem obrazek przedstawiający Wertera, spytał:
— Jak pan sądzisz? Czy możliwą jest dzisiaj taka namiętna i romantyczna miłość?
— Natura zawsze jest możliwą! — odparł Wiktor.
Król kierowy uśmiechnął się.
— Hm… dużo w tem prawdy! — powiedział — idzie jeno o to, w jakim zakresie, ciasnym, czy szerokim, weźmiemy pojęcie natury. Czyż pan jednak sądzisz serjo, by w naszych, pozytywnych czasach…
— Niema czasów pozytywnych!
— I owszem, zgadzam się, jeśli tak pan sobie życzy. Ale zechce pan niezawodnie przyznać, że nastroje i skłonności rozmaite panują w różnych wiekach. Są czasy, w których nie można sobie zgoła wyobrazić pewnych stanów duszy, pospolitych dawniej. Weźmy na przykład, czy można by sobie wyobrazić w wieku naszym Jana Chrzciciela, Franciszka z Asyżu, albo wracając do naszego bohatera takiego Wertera w wysokim, krochmalnym kołnierzyku? Racz pan wybaczyć! — dodał — Nie mam żadnych ubocznych myśli i nie chcę zgoła dotykać pańskich poglądów, rzuciłem jeno zgoła niewinne zapytanie.