Strona:Karol Wachtl - Szkolnictwo i wychowanie.djvu/12

Ta strona została przepisana.

go dobroczynnego, jasnego poglądu na sprawy wyższe od ludzkich i znikomych, jaki nam daje religijna etyka,— jest zagubą pojęcia o jednej bezwzględnej sprawiedliwości Bożej — stanowczo odróżniającej złe od dobrego, jest wyzuciem młodzieży z najwyższego ideału bogomódlstwa, tej matki cnót wszelkich. Tem jest nauka bez Boga, a z takiego jej określenia wynika, że nauka ta nie jest dla nas, dla Polaków-katolików, do religii ojców odwiecznie przywiązanych, szukających w niej ulgi i ucieczki wśród ciężkich tylu przejść narodowych i tylu krwawych — prawdziwie krzyżowych upadków.
„Szkoły publiczne są albo bezbożne, albo se- kciarskie“ — powiedział słusznie ks. arcybiskup Quigley w jednej z swych mów o szkolnictwie amerykańskiem, — a my takich szkół nie chcemy i chcieć, ni używać nie możemy. Bardzo dosadnie i trafnie określa też naukę bezbożną nasz Mickiewicz, mówiąc:

„Kiedy nad naukami bezbożnik pracuje,
„Strzeż się go; jest to zbójca, który broń kupuje....

Trudno zaiste o lepszą dla nas wskazówkę, stosujmyż się do niej z całą ścisłością, jak również i dodrugiego zdania naszego wieszcza, które wyrzekł w „Księgach pielgrzymstwa polskiego“ słowy: „Cywilizacja prawdziwie godna człowieka musi być chrześciańska!!!“. Taką cywilizacyę propagujmy pośród nas, o taką się starajmy, bo ona ma dla nas doniosłość ogromną, bo