metafizyki równie ogromnie oddaleni od prawdy, — jak ćma, która wśród mroków nocy zwabiona światłem gwiazdy, stara się ku niej wzlecieć.
A wtem zjawia się okkultyzm i przedstawia mi, jako fakty doświadczalne — kilka z wyobrażonych przezemnie możliwości przyrodniczych. Napominają mię, abym je pogardliwie usunął na stronę, li tylko dlatego, że wybiegają one poza ograniczone przyzwyczajenia myślowe istot, które w tem stuleciu żyją na znikająco małej planecie. Atoli będę się strzegł uczynić coś podobnego; widzę raczej w somnambuliźmie i spirytyzmie pożądaną wprawdzie, ale bardzo szczupłą wypłatę na rachunek, jaki może nam przypaść w udziale w państwie poznania.
Pozostańmy jednak na ziemi. Znaleźliśmy na niej owe trzy warunki, wśród których istnieć może życie normalne i okultywne — czy to sukcesywnie, czyteż jako udział różnych szeregów istot, czy wreszcie jednocześnie, jako udział jednej i tej samej istoty. Atoli, jeżeli danem jest to następstwo, albo ta jednoczesność, to już w tym jednym fakcie, że natura podlega rozwojowi, leży rękojmia na to, że cała ta natura przeznaczoną jest do utworzenia organicznej całości, jakkolwiekby się to stało w bardzo odległej przyszłości. Co jest odrębnem, może być odrębnem jedynie pozornie i subjektywnie, dla istot, żyjących w ograniczonej widowni i w ograniczonym czasie. Wszechświat nie jest
Strona:Karol du Prel - Spirytyzm (1923).djvu/48
Ta strona została przepisana.