Strona:Karol du Prel - Spirytyzm (1923).djvu/72

Ta strona została przepisana.

„Zazwyczaj ani jedna próba przy tych operacyach nie chybia celu; zastosowywano wywołujące i utrwalające kąpiele (przy fotografii), a w celu łatwego użycia preparowano zawczasu płyty oczyszczone. Towarzyszyłem często „duchowi“ aż do wnętrza gabinetu i widziałem go i medyum równocześnie. W samej rzeczy posiadam, jak sądzę, możliwie naukową pewność, że każdy „duch“ i postać śmiertelna (medyum) — to dwa zupełnie odrębne indywidua, badałem je bowiem mnóstwem instrumentów pod względem oddechu, obiegu krwi, wielkości, wagi, obwodu itd. i to bardzo starannie i przezornie. Postaci duchów były to pod względem fizycznym i umysłowym istoty majestatycznie szlachetne i nad wyraz czarujące. Wyłaniały się one zwolna z mglistego oparu a później znikały zupełnie i to w okamgnieniu, jak zdmuchnięta świeca. Sądzę zatem, że muszą gdzieś istnieć duchowe egzystencye jakiegoś rodzaju, i że inteligentne istoty, pojawiające się w tych okolicznościach, były to widzialne, przedmiotowe, „duchowe ciała*, zbudowane z jakiejś odmiennej materyi, subtelniejszej bez porównania od naszej ziemskiej. A pomimo to były one, podobnie jak my, świadome siebie i myślące, mogły mówić i poruszać się, jak gdyby mieszkały jeszcze w ciele. Skoro tedy wielokrotnie (w obliczu kompetentnych widzów) wchodziłem, mając po jednej stronie medyum, a po drugiej „zmateryalizowanego ducha“, ostatniemu zaś przy