musieli odrzucić swój pierwotny materyalizm. Tak np. Georget, który w swej „Fizyologi systemu nerwowego“ był jeszcze zupełnym materyalistą, ale zaledwie książką wyszła z pod prasy, poznał somnambulizm i znalazł w nim dowód na istnienie duszy. Ale przekonaniu temu mógł on dać wyraz dopiero w swoim testamencie, i prosił o najszersze jego rozpowszechnienie.[1] — Podobne przekonanie znajdujemy u Paységur’a, Deleuze’a i stu innych, ba nawet już Giordano Bruno — właśnie, ponieważ magia nie była mu obcą dziedziną — nazywa w swoim „spaccio“ przeczycieli duszy poprostu osłami.
Jeżeli ktoś na drodze tych badań zyska pojęcie myślącej i organizującej duszy, t. j. jeżeli odkryje w człowieku pierwiastek duchowy, to od właściwego spirytyzmu oddziela go tylko jeszcze niewielki krok; wtedy bowiem rozchodzi się raczej o pytanie, czy możliwą jest komunikacya pomiędzy bezcielesnymi, a wcielonymi duchami, i czy te pierwsze mogą stać się niekiedy widzialnymi. Kto rozpoczął od badania somnambulizmu, musi to pytanie potwierdzić; materyalizacya wymaga bowiem tylko organizującej duszy, a tę znajdujemy właśnie w somnambulizmie. Jeżeli uwierzymy w istnienie duchów i jeżeli własną dusze zaliczymy do szeregu tych istot — wiara, do której także Kant się przyznaje[2] — to musimy przynajmniej, w wieku teoryi ewolucyi, uznać ścianę, dzielącą świat zmysłowy od państwa duchów. Ewo-