Strona:Karol du Prel - Zagadka człowieka.djvu/100

Ta strona została przepisana.

gdy choćby tylko chwilowo zostają wywrócone podstawy legalności. Zawsze w takich razach wypływa na światło dzienne zwierzęcość, jak n. p. podczas Wielkiej Rewolucyi. Niema wtedy mowy o zdrobnieniu moralności; zmniejszył się tylko przymus, który podtrzymywał moralność. Nowa rewolucya może jeszcze złożyć dowody, że pośród naszej cywilizacyi mamy własnych czerwonoskórców.
Wszystko to należy wnieść do rachunku przy objektywnem szacowaniu naszego umoralnienia i okaże się, jak jest koniecznem wskrzeszenie metafizyki, w taki bowiem sposób da się na nowo ugruntować moralność. Moralność, która nie zechce rozkazywać z zewnątrz, lecz będzie się opierała na uczuciu wewnętrznem, wypłynąć musi z definicyi człowieka w nowej metafizyce. Dochodzimy tu do słusznego rozwiązania zagadki człowieka.
Ugruntowanie moralności jest najtrudniejszem, ale bodaj czy nie najwłaściwszem zadaniem filozofii; człowiek bowiem jest najwyższem zjawiskiem przyrody, a moralność jego funkcyą najwyższą. Instynktownie stawiamy ją wyżej wykształcenia. W człowieku moralnym nie szukamy wykształcenia, ale geniusz bez moralności budzi w nas odrazę. Głupota wzbudza litość lub pośmiewisko, złość wzbudza oburzenie. Kamień próbny systemu filozoficznego polega na tem, czy będzie on w stanie dać podstawę moralności.
Instynkt moralny jednak jest nielogicznym, jeżeli indywidualność ludzka leży tylko między kolebką a grobem. Jeżeli tylko nasza widzialna część drogi ma znaczenie i jeżeli z całą samowiedzą idziemy ku zatracie, to podobni jesteśmy do skazanych na śmierć, tylko nasza droga do miejsca kaźni jest cokolwiek dłuższą i nieznany jest moment dojścia do miejsca. Prawo pozwala