nia, rozumie się wobec usprawiedliwiających to dowodów a i to również da się dokonać — to czy wówczas nieświadomość przemieni się w duszę?
Nawet wtedy nie. Raczej zrobiliśmy krok od Schopenhauera do Hartmanna. U Schopenhauera nieświadomość jest wolą ślepą, u Hartmanna obdarzona jest wolą i wyobraźnią. Schopenhauer zwalczył meteryalizm; lecz jego ślepa wola nie wystarcza do wyjaśnienia zagadki człowieka. Ślepa wola nie może rozżarzyć światła poznania; nie może zbudować mózgu jako organu rozumnego myślenia. Hartmann przeto ma słuszność, gdy nieświadomości przypisuje wyobraźnię; lecz i jemu dusza wymyka się z pomiędzy palców, gdy robi salto mortale i nieświadomość identyfikuje z substancyą świata. W ten sposób zostaje pokonany ślepy pantelizm Schopenhauera, lecz nie panteizm.
Nauka o duszy, słusznie używająca tej nazwy, musi nie tylko stwierdzić w człowieku jądro istoty metafizycznej — jak to uczynili Schopenhauer i Hartmann — lecz indywidualność metafizyczną. Gdy to żądanie zostanie zaspokojone — a musi to nastąpić — dopiero wtedy mieć będziemy duszę właściwą. Ta ostatnia znajduje się w nieświadomości, nie jest wszakże sama nieświadomą, lecz ma wolę, poczucie i indywidualność. Wtedy tylko] nasza nieświadomość zamieni się na duszę, na podmiot.
Aby jednak ten podmiot uchronić od pomieszania z osobowością świadomości ziemskiej, t. j. aby uwydatnić różnicę od dawnej nauki o duszy, która dopuszczała się takiego pomieszania, w pismach moich nazwałem duszę „podmiotem transcendentalnym“ — wyrażenie, którego niekiedy używał Kant,[1] rozumiejąc pod niem to,
- ↑ Kant: Krytyka czystego rozumu.