Strona:Karol du Prel - Zagadka człowieka.djvu/53

Ta strona została przepisana.

mujemy biernie jako medya lub zdobywamy czynnie jako somnambulicy, przechodzą do świadomości zmysłowej. Dziś Kant znalazłby empiryczne potwierdzenie tego, co przeczuwał. I nic pewniejszego nad to, że Kant byłby dziś spirytystą, był on nim bowiem w swoim czasie o tyle, o ile tylko można było być.
Zwolennicy współczesnej oświaty wpadają w rozdrażnienie nerwowe, gdy tylko wymówimy wyraz: spirytyzm. Niema wszakże powodu do rozdrażnienia. Zdradzamy raczej brak rozsądku, gdy sądzimy, że można będzie stawiać opór spirytyzmowi. Można umyślnie omijać fakta spirytystyczne i rozumie się, że wówczas nie będziemy narażeni na to, że nas wprowadzą przemocą na seans. Lecz obrońca spirytyzmu może przełamać opór za pomocą danych logicznych i można wreszcie wykazać, że przyrodoznawstwo bezwiednie stwierdziło prawdziwość spirytyzmu. Obciąłbym uczynić jedno i drugie.
Z początku chcialbym zwrócić uwagę na to, że w somnambulizmie poznajemy czynność i poznanie niezależne od cielesności, a ich podkład, podmiot transcendentalny, nie może być dotknięty zmianami cielesnemi, a zatem nie może być dotknięty śmiercią. Jeżeli jest nieśmiertelnym, to stoimy wobec spirytyzmu. Jeżeli człowiek w stanie somnambulistycznym okazuje się jako spiryt, istota duchowa, to będzie nią również po śmierci, i chodzi tylko o kwestyę znaczenia podrzędnego, czy taka istota pozbawiona ciała może być przedmiotem doświadczenia. Na pytanie to musimy odpowiedzieć twierdząco; gdyż w życiu, w somnambulizmie spiryt jest przedmiotem badania nie wskutek swej cielesności, lecz pomimo niej. Gdy zatem ta przeszkoda cielesna, która w somnambulizmie jest usunięta tylko częściowo, przez śmierć usuwa się zupełnie, to manifestacye tej istoty