łaby również ścisłą jak nasza. Również przez wszechstronne połączenie wszystkich naszych przyrządów zmysłowych mógłby się wytworzyć pewnego rodzaju zmysł powszechny, tak, iż każde zjawisko przyrody mówiłoby do wszystkich naszych zmysłów. Wtedy również zmieniłoby się nasze doświadczenie, nasz obraz świata. Przypuśćmy że otrzymujemy inne zmysły, niż te jakie mamy dotychczas, a zniknie nasz świat dzisiejszy i zjawi się zupełnie inny. Tym sposobem mogą obok siebie istnieć mieszkańcy jednej planety, nie mając o sobie wzajemnie najmniejszego wyobrażenia. Mimochodem zauważyć można, że nasz podmiot transcendentalny jest takim mieszkańcem ziemi, o którym nic nie wiemy.
Lecz również w stosunku do mózgu jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że nasze doświadczenie zależy od organizacyi. Koń, na którym jeździł Moltke w 1870 r. w równej mierze jak jego jeździec, lecz w daleko węższym stopniu nabył doświadczenia, a geniusz na jednym spacerze uczy się więcej, niż głupiec w podróży dokoła świata.
Są to zdania zupełnie bezsporne i stwierdzone przez nauki przyrodzone. Ztąd jednak widnieje cała niedorzeczność materyalizmu. Opiera się on na doświadczeniu, które ma znaczenie tylko dla naszej organizacyi, wyciąga z niego prawa, które są ważne tylko dla nas i sądzi, że znalazł prawa wszechświata! Rzeczywiście jednak, gdy tak ściśle stwierdza te prawa, odkrywa tylko prawa subjektywne, ważne dla natury ludzkiej. Inne będzie doświadczenie innych organizmów, a z innego doświadczenia wypływić będą również inne prawa przyrody. Ludwik Buchner, gdyby przed istotami innej organizacyi mówił o swych mniemanych prawach przyrody, byłby po prostu wyśmianym.
Strona:Karol du Prel - Zagadka człowieka.djvu/55
Ta strona została przepisana.