Mama nie raz łajać go musiała: to za splamienie sukienki, to za rozdartą książkę, to za zarzucanie ołówka lub pióra. Nie jednę dostał Boleś pokutę zate wszystkie uchybienia, ale się jednak nie poprawiał!... Bo też żadnego nie miał wyobrażenia o użytku pieniędzy. Napróżno mu mama naznaczyła małą pensyjkę, którą co niedziela pobierał, — napróżno poliniowała książeczkę do zapisywania wydatków z tej jego kassy. Boleś, albo zaraz za odebraniem pieniędzy kupił ciastek za wszystko co tylko posiadał, i te ciastka w ręku skruszył zanim je zjadł, albo rozdał; — lub zostawił pieniądze w kieszeni i te mu się gdzieś — jak mówił — podziały. Raz zadobył farby, które mu spółuczniowie rozebrali w szkole; — słowem, nic umiał Boleś zarządzić swém mieniem, i chcąc nie chcąc, musiała mu mama odjąć kassę. Już ją u siebie trzymała i zapisywała sama, czekając szezęśliwej chwili, w którejby syn przecież poznał co jest własność i jaki z niej ma zrobić użytek.
Strona:Karolina Nakwaska - Powiesci dla dzieci.djvu/14
Ta strona została przepisana.