Boleś wziął kapelusik, ledwie rękawiczki wyszukał; za co mu mama, dla swego zamiaru, już nic niemówiła; inaczej, pewnieby go zostawiła była w domu, za tę nową opieszałość.
Wyszli ulicą która prowadzi do fary. Boleś biegł wesoło przed mamą; w tém chłopiec niosący obwarzanki na kiju przeszedł koło nich spiewając: «Obwarzanków, — obwarzanków cztery za trzy grosze, smaczne, słone, wypieczone; u mnie kupić proszę.»
W istocie obwarzanki ślicznie wyglądały: były rumiane, swiéże, dość duże; — bardzo się Bolesiowi podobały!
— Mamo, zawołał, ja bym bardzo chętnie zjadł choć z jeden; do obiadu jeszcze daleko, a mamy dobrą po targu przechadzkę; niech mi mama kupi!
— Nie mam drobnych przy sobie, mój synku.... Ale dałam tobie grosz niedawno, możesz zań kupić obwarzanek, — pozwalam.
Boleś przypomniał w tej chwili grosz porzucony.
Strona:Karolina Nakwaska - Powiesci dla dzieci.djvu/17
Ta strona została przepisana.