— Oto mokrzyca, — ziele dla ptaszków, kup panicz wraz z wróbelkiem — krzyczała przekupka za oddalającym się Bolesiem — za grosz dam wiele; a może pan dla mamy kupi tę ładną wiązeczkę fijołków i konwalii? Już przechodzą, może już ostatnie tego lata; po groszu jedna.
Boleś westchnął głęboko, — wiedział bowiem, ile mama kwiaty lubi, a on tak mamę kochał! Tak byłby rad jej tę małą sprawić uciechę!
— Przeklęty grosz! zawołał pół głosem.
— Czy grosz winien? zapytała z uśmiechem mama.
Syn nic nie odpowiedział. — Poszli dalej.
Dzwon uderzył na Mszę świętą. Weszli do kościoła. Boleś bogobojnie ukląkł obok matki i modlił się z uwagą. Przy końcu nabożeństwa wyszło dwóch ludzi z tackami i brzękli niemi. Pani Dobrzycka dała złotówkę. — «Bóg zapłać stokrotnie,» powiedział kościelny i także przed Bolesiem poruszył tacką. Pożałował chłopczyna zgubionego
Strona:Karolina Nakwaska - Powiesci dla dzieci.djvu/21
Ta strona została przepisana.