Strona:Karolina Szaniawska - Dokąd dążymy.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

I oto znów zostałaś w domu sama, niby kopciuszek, którego światem kuchnia i komin; — w tej właśnie kuchni i przy tym kominie powinna być kolejno z tobą każda z twoich córek i nie w świat je wszystkie rzucać, niby pisklęta wytrącone z gniazda, ale z gniazdem oswajać, by ukochały ten mały światek, będący źródłem wielkich radości i rozsadnikiem szczęścia.
Wytworzymy falangę doktorek, buchalterek, kasyerek, nieprzeliczoną moc malarek, hafciarek, koronczarek, szwaczek i modystek, tłumy dziewcząt pójdą pomiędzy ludzi, by nauczać cudze dziatki tego, czego nie umieją same, bez zamiłowania do pedagogii, bez najelementarniejszego pojęcia o jej zadaniach. Któż pozostanie w domu, aby ogniska rodzinnego pilnować, aby strzedz tradycyi, przechowywać dawne cnoty?
Ten fach bez nazwy utracił dzisiaj swoje znaczenie, albowiem korzyści dotykalnych nie przynosi, niemniej jednak pozostał świętym.
Nie jest on specyalnością, a dziś przecież musimy we wszystkiem się specyalizować, czyż więc go wyrzucimy za okno jak śmiecie, zamiast przechować niby relikwią? A gospodarstwo domowe (czytujemy przecież ekonomią)? czy i ono także nic nie jest warte? Wie z nas przecież każda, iż chcąc robić koronki, obuwie i t. p., trzeba się tego uczyć przez pewien przeciąg czasu, lecz gospodarstwo? cóż znowu! od tego mamy sługi, a rozkazywać łatwa rzecz; byle tylko mieć pieniądze, któżby sobie głowę łamał!
U Niemców, gdy w rodzinie średniej klasy mają kilka córek, matka zostawia sobie do pomocy jednę, inne, przysposobione do tego potrosze, w zamożniejszych domach gospodarską praktykę odbywają; kuchnia, śpiżarnia, dozór nad praniem i całością bielizny, wszystkiego przyszła gosposia dotknąć się jest zmuszona, aby, objąwszy później ster gospodar-