Strona:Karolina Szaniawska - Dwie jagódki.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

szemi rękami. Ja tylko przy szkole założyłam ochronkę, kuchnia powstała sama przez się, pralnia, pomysł szczęśliwy, bo przyjmując bieliznę ze sklepów, daje utrzymanie wdowie z czworgiem dziatek, niewiele przyczyniła trudu...
Lecz odchodzę już, Bóg nie pozwolił, bym swoje dzieło doprowadziła do końca. Wy to zrobicie, wy!
Musi jeszcze powstać czytelnia wzorowa. Tylko pojmijcie mnie dobrze. Nie idzie mi o dobór utworów doskonałości artystycznej, lecz utworów szlachetnych. Sztuka jest kapłanką, a niektórzy obrali ją za pokojówkę, wymiatającą śmiecie, za stróżkę, wygarniającą brud uliczny. Woń tych odpadków zaraża dusze, pył z nich bijący brudzi serca. Gromadźcie prace czyste!
Musi też powstać kasa dla nauczycielek. Przeznaczam na fundament jej istnienia dominium Kaliny; w skarbonce № 1 u „Dwóch jagódek,“ która to skarbonka była moją, a nosiła nazwisko siostry dawno zmarłej, znajdziecie zarys projektu.
Leonko, dziecko drogie, nie zostawiam cię sierotą...“
Pan z Wiednia przerwał czytanie testamentu; przeszkodziła mu publiczność, zachowująca się dotąd jak należy. Niektóre panie łkały głośno, jakaś panienka dostała spazmów, a nie pozwoliła się wyprowadzić.
„Nie zostawiam cię sierotą“ — powtórzył notaryusz głosem doniosłym. — Masz tyle sióstr, ile jest dusz w tym domu, i te, co z niego wyszły, i te, co przyjdą, ich rodziny, potomstwo, wnuki. Posagiem twoim jest to dzieło dobre, które ukończysz, wspólnie z siostrami. Gdybyś pożądała majątku, do chwili pełnoletności twojej, zostawiam trzy folwarki, odziedziczone po ciotce. Możesz niemi rozporządzić, jak ci się podoba; im cel będzie godniejszy, tem więcej uradujesz nim duszę moją. Ośmdziesiąt tysięcy reńskich w gotowiźnie przeznaczam na rozszerzenie posesyi, gdyby się dało, dokupienie placu i ogrodu od sąsiada Wecla. Sześć tysięcy, córko moja, obdzielisz równo pomiędzy służbę; wdowie, utrzymującej się przy pralni, pięć tysięcy reńskich.
Leonko, wierzę, wierzę — i jeszcze raz wierzę, że będziesz szczęśliwa. Tyle radości słodkich ma ten świat, w którym cię wychowałam!... Nie zasklepia on ducha w sferze drobiazgów i małych ambicyj; każe rozdawać miłość — i sam daje miłość... Przędzą miłości osnułam go i połączyłam z tobą. Umieram w przekonaniu, że nie zostawiam cię sierotą. Osierocić ciebie byłoby mi bardzo, bardzo ciężko.
Drogie córki! (tu wymienione zostały nazwiska: przełożonej, nauczycielek, a także uczennic dawnych i obecnych) błogosławię was, jak błogosławię Leonkę, siostrę waszą.
Zamykała testament odezwa do dzieci z ochrony, robotnic szwalni, służby, wreszcie data z przed trzech tygodni i podpis:

Ludmiła Woyniłłowiczówna
po mężu Mokronowska.“
(Dalszy ciąg nastąpi).