Rózia tymczasem śpiewała i śpiewała. Nie żałowała sobie, tyle jej szczęścia co ten śpiew. Gdy umilknie, dusi ją, dławi, znów każe śpiewać; a tu niewolno. Niechby piersi jej pękły, byle już raz pozbyły się wszystkiego, nie szarpały się więcej powstrzymywanym śmiechem albo łkaniem... Czy ona sama wie, co w niej siedzi, jaka moc dziwna, siła niepojęta?... Niechby ją zmódz nareszcie i, niby płomień, wodą zgasić, bo po co tlić się ma i zarzyć próżno i taki sprawiać ból.
Panienka słuchała zdumiona. Nie przerywała, ku zgorszeniu pomywaczki, która czekała na samowar, trzęsąc się ze złości. Leniwa trochę, a roboty zawsze pełno, lubiła się wyręczyć. Co wielkiego, gdy która z szwalni pomoże jej czasem; one lekki chleb mają, dobrze im. Ta dziewucha nawet pomódz lubi, uwija się żwawo, ale gdy choć na jeden moment z oczu ją spuścić, zaraz śpiewa. Wykrzyczysz, wstaje — i znów robi co jej każą, a myśli Bóg wie o czem. Zagadać do niej, to patrzy osłupiała, postoi dobrą chwilę i dopiero odpowie ni to ni owo.
Rózia wciąż śpiewała; ludzie się schodzili, nawet kucharz z ognia patelnię usunął i powolnym krokiem opuścił swój przybytek. Ukłonił się nizko, ale panienka nie spotrzegła, wielkie czerwone ręce na fartuchu rozłożył i patrzał zdumiony.
— Co to jest? Jakaś dziewczyna drze się strasznie, a panienka słucha cierpliwie...
— Skończenie świata! — mruknął w obawie o kotlety, drepcząc do komina.
Niewiasty były bardziej wytrzymałe, chociaż korciło je; pomywaczkę pchało coś poprostu, żeby tę dziewuchę „moresu“ nauczyć, nie ruszyła się z miejsca ani jedna i nic nie rzekła. Czekały co panienka powie.
Ale panienka też nic nie mówiła. Gdy śpiew nareszcie umilkł, Rózia, blada jak płótno (inny krwią-by się zalał od takiego krzyku), z oczami wzniesionemi het, ku obłokom, piersią falującą ze wzruszenia, wyciągnęła do niej dłonie, ujęła ją pod ramię, niby równa równą i poszły razem. Od tego wieczoru dziewczyny w kuchni nie widziano; przepadła niby kamień w wodzie.
Strona:Karolina Szaniawska - Dwie jagódki.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
(Dalszy ciąg nastąpi).