Strona:Karolina Szaniawska - Dwie jagódki.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
KAROLINA SZANIAWSKA.
separator poziomy
DWIE JAGÓDKI.
POWIEŚĆ.

(Dalszy ciąg).

Opowieść Leonki zajęła go żywo, lecz przerwał ją pytaniem, w którem drgał strach i przeczucie bólu:
— Gdzie jest skarbonka mojej córki?
Pilno mu było ją zobaczyć — nie szedł, ale biegł pędem na drugą stronę sali — wyciągnął szufladę...
Pusta!
W pierwszej chwili nic nie powiedział, tylko wzrok bardzo smutny podniósł na Leonkę, jak gdyby czyniąc ją odpowiedzialną za to co ma przed sobą, a potem rzucił jej pytanie:
— Dlaczego?
Młoda nauczycielka odparła pobłażliwie:
— To nic, zapewniam pana. Niektóre dziewczęta przez rok, a nawet dłużej, nie pamiętały o skarbonce. Było to zawsze w pierwszym roku... Mój Boże! pan się martwi! Proszę się uspokoić i wziąć pod uwagę, że przecież nie zmuszamy. Ofiara nie ma terminu, więc łatwo się zaniedbać, bez złej intencyi nawet.
I usuwając w głąb szafy pustą skarbonkę, dodała:
— Niedługo to się zmieni, ręczę panu. Będzie w niej tyle!... — tu wyciągnęła najbliższe pudło, pełne po brzegi.
Pan Maliniecki zajrzał skwapliwie do środka.
Była tam niesłychana różnorodność ofiar, po większej części drobiazgów, lecz ta właśnie różnorodność mówiła o dobrem sercu i skrupulatnem dopełnianiu podziału, była brakiem systemu lecz jednocześnie wielką sumiennością.
Znajdowało się tam wszystko, począwszy od igieł, wpiętych w kawałki papieru, nici na szpulkach, tasiemek, szpilek pojedyńczych i podwójnych, skrawków perkalu, aż do cukierków, czekoladek, białego fartuszka, kapelusza i parasolki. Otrzymawszy rzeczy nowe, dziecko składało używane dla ochronki i szwalni, a kupując dla siebie potrzebne drobiazgi dzieliło się również.
Pan Maliniecki zanurzył rękę w mieszaninie przedmiotów. Wyjął niektóre, rozpatrywał i oglądał, doznając uczucia mniej więcej podobnego, jakie nam sprawia czytanie książki zajmującej i pożytecznej. Dusza dziewczynki odsłaniała się przed nim z bezwzględną szczerością, nie wątpił, że to jest dusza prosta może trochę, lecz dobra na podziw. Nie chciało mu się wyjść z pokoju „Dwóch jagódek.“ Pragnął obejrzeć wszystko z najdrobniejszemi szczegółami — zapamiętać nawet liczbę okien, wysokość i rozmiary szaf. Gdy skończył ten przegląd, jeszcze coś sprawdzał, jak gdyby mu nie wystarczało; notował w myśli, robił przypiski i poprawki.
Leonka miała wygląd osoby szczęśliwej. A i du-