Strona:Karolina Szaniawska - Dwie jagódki.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

do maja. Wprawdzie Ludka o zdrowie ojca zdawała się być spokojna, kto zaręczy jednak, czy umyślnie jej nie łudzą.
Rózia poznała się z nieszczęściem: doświadczyła, że ludzie ukrywają zwykle smutną prawdę, gdy niema już innej rady. Dziecko o chorobie rodziców, a czasem i śmierci, dowiaduje się ostatnie.
Pragnęła zbliżyć się do Ludki, u kolan jej siąść i patrząc w oczy (podobne do oczu ojcowskich, szczerem, choć nie tyle co tamte łagodnem wejrzeniem),