Strona:Karolina Szaniawska - Dwie jagódki.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

wypytać, co pan Maliniecki pisze do niej, jak się czuje, kiedy wróci; dowiedzieć się o wszystkiem, co dotyczy tego człowieka zacnego.
Ale opuszczała ją odwaga. Już, już szła z tą myślą, a potem... utraciła śmiałość, zupełnie inaczej do Ludki się odnosi, bo... tu żal ogarnia Rózię, płakałaby i płakała rzewnemi łzami, na sercu ma kamień. Nic złego nie zrobiła, a cierpi okropnie. Usłyszała słowo, które ją objaśniło, że Ludka jest zazdrosną o życzliwość ojca i teraz wie, dlaczego jej, Róźki, tak nie lubi.
Prosta dusza dziewczyny bolała bardzo nad tem, cóż było jednak robić? Narzucać się — jeszcze bardziej rozgniewa i odstręczy Ludkę, chyba usunąć się i czekać.
Wybrała dobrą drogę.

(Dalszy ciąg nastąpi).