Strona:Karolina Szaniawska - Joanka.djvu/1

Ta strona została skorygowana.
JOANKA
szkic
przez
Karolinę Szaniawską.

— Magduś!
— A co?
— A nic.
— Wiem ci ja. Oho! nie gadaj. Tylko na ciebie spojrzę, odrazu poznam żeś markotny. Siądź przy kominie, stary, — na dworze ziąb aż strach; pogadamy o tem i o owem, pogawędzimy. Czas nam zejdzie snadniej.
— Nijako człowiekowi w niedzielę i święta; powszedni dzień zleci, jak biczem strzelił, świąteczny wlecze się, niby żyd ze smołą.
— Do południa to jeszcze nic.
— Prawda... Kościół — potem obiad i zejdzie. Ale od południa smutno się robi i ciężko; magle nie furczą, dziewuchy