na temat dzieci poznańskich nie pomogą ziomkom naszym ani odrobiny. Chcąc im dopomódz, rzućmy się śmiało na wspólnego wroga.
Wzywam do walki wszystkie kobiety polskie pod hasłem bojkotu wytwórczości pruskiej, przemysłowej i handlowej, prześladowania bezwzględnego i wytrwałego zakładów i sklepów z ftrmami pruskiemi i pruskim towarem. Kupiec nasz będzie zmuszony do nas się stosować, gdyby nie zechciał, zginie, a chyba tak znów bardzo o dostawców pruskich mu nie chodzi. Nawyknął, mimo lat zniewagi, szykan i lekceważenia, Berlin, Wrocław i t. d., siedziby hakatystów, są dlań źródłami dowozu, czyż jednak nie są takiemi i dla nas Polek, odwiedzających różne „bady“ i wydatkujących setkami, a nawet tysiącami marek na sprawunki i prezenty z podróży. Byłyśmy obojętne, postępując w ten sposób lekkomyślnie, lub zgoła bezmyślnie — wstyd przyznać — przyznać jednak trzeba. Lecz jeśli nadal pójdziemy tą drogą, staniemy się niegodne imienia Polek, damy dowód głupoty i nikczemności. Przeto zobowiążmy się wszystkie nie jeździć do prowincyi pruskich, nie kupować od Prusaków i bojkotować u nas na miejscu niemieckie wyroby.
Wszak nasz wielki Adam woła:
„Lecz krzyżackiego gadu nie ugłaszcze
Nikt, ni gościną, ni prośbą, ni dary.“
A my, Polacy, przyjęliśmy go niegdyś w Łodzi, w Zgierzu, Ozorkowie i innych miastach, daliśmy mu wszelkie ułatwienia dorobku i głaskamy go protegowaniem „badów“, licznemi zakupami w sklepach. On zaś:
„Wiecznie jest głodny, choć pożarł tak wiele,
Po resztę naszą rozdziera gardziele.“
Kładzie twardą łapę na dziatwie szkolnej i otwiera paszczę, aby pochłonąć ostatni zagon ziemicy Poznańskiej, w rękach Polaków utrzymany Bóg wie jakim trudem. Pragnie ich wywłaszczyć!
Niechaj ta paszcza zawyje z istotnego głodu: odwróćmy od niej dopływ rubli z naszych dzielnic, podjąwszy walkę ekonomiczną