Woła z tamtej strony — ode drogi...
Mnie się widzi, że chyba z tej, od pola!
Z tej, braciszku! Najwyraźniej słyszę
Z tej, powiadam... Nadstaw dobrze ucha.
Nie — już wiem teraz. Nie woła znikąd — jeno dzięcioł kuje.
Jeno kukułka gada — nie tatulo!
Nie tatulo — nie... Uuu!... nie tatulo!
A mówili: trzymajcie się blizko, chłopcy! Albo uzbieracie parę grzybów, albo i żadnego nie znajdziecie, zabłądzić zaś w obcym lesie łatwo i nocka się zbliża.
Oj, oj, przyjdzie nocka!...
E, toć jeszcze nie zaraz przyjdzie.
Patrzaj-że!... Księżyc wyszedł, słonko się schowało.
Ale widno jest.
To co, że widno! Księżyc tak się wykrzywia... Oj, braciszku!... (chowa się za Kajtusia).
Teraz się boisz, a czemu nie słuchałeś, kiedy tatulo przykazywał?
A czemuś ty nie usłuchał, mądrala!
Boś ty starszy! Ja z tobą choćby w ogień... Gdzieś ty szedł, ja szedłem.
No, no, nie bój się! Już ja ci krzywdy zrobić nie dam, obronię, gdyby co wypadło! (po chwili).