Ta strona została uwierzytelniona.
BARBARA.
Co brzydkie chłopu, piękne jest dla księcia.
Spytaj Marcychy, ona ci rozpowie.
JACEK.
Ta czarownica?
(Ukazuje się Marcycha).
BARBARA.
Cyt!... wszystko wyrozumie
I wytłómaczy i radę dać umie.
MARCYCHA (staruszka, siada na kamieniu, postękując).
Oj, kości moje biedne!
BARBARA.
Wyrzekacie!
MARCYCHA.
Jak nie wyrzekać!... Gnije dach na chacie;
Zimą chłód mrozi, latem upał praży.
BARBARA.
Jednym się darzy, innemu nie darzy.
JACEK.
Ale wam chyba wszystko idzie z płatka.
BARBARA (do Jacka).
Nie kpij se z baby, radzę ci jak matka.
(Do Marcychy).
Ostańcie z Bogiem; do dom wracać pora.
MARCYCHA.
Wszakci nie tędy...
BARBARA.
Ale od jawora
Zawrócić mogę.
MARCYCHA.
I grzybów przyzbierać.
BARBARA (z gniewem).
Za cóż będziecie mnie tu poniewierać!
Grzybów, nie grzybów!... Wolno mi, bom matka.
JACEK.
A raz się może trafia taka gratka.
BARBARA.
Ty gęby pilnuj, by ci nie zamknięto!