Ta strona została uwierzytelniona.
Oj, idzie blada nocka
Z wieczora do północka.
Oj, idzie nocka blada,
Tam cupnie, tu przysiada...
(Głos Kajtusia cichnie w oddaleniu, ogień przygasa, scenę zalewa światło błękitne, następnie różowe).
SCENA II.
PROMYK i PŁOMYK (obaj skrzydlaci, z małemi lampkami u ramion, spływają z góry).
PROMYK (wesoło).
Pozapalałem światełka już w górze.
PŁOMYK.
Ja roznieciłem ogniska po chatach.
PROMYK.
Praca skończona... Patrz, jak na lazurze
Migają srebrne...
PŁOMYK.
Złotem ogień strzela,
Gosposia strawą czeladkę obdziela,
Żur, kluski, kasza na miskach zadymią;
Starzy i dzieci za łyżki się imią.
MACIUŚ (przez sen).
Żur, kluski... (wzdycha).
PROMYK.
Co to?
PŁOMYK.
Co to?
PROMYK.
Czyj głos słyszę?
PŁOMYK.
I ja, lecz nie wiem gdzie.
PROMYK (spostrzega Maciusia).
Dość!...
W królestwie naszem obcy gość!!
PŁOMYK.
Żyw jest?... dysze?...
PROMYK.
Żyw!
(Dalszy ciąg nastąpi).