Strona:Karolina Szaniawska - Nacia.djvu/101

Ta strona została skorygowana.



XV.
Pawłowa.

W skromnie, lecz gustownie urządzonym pokoju parterowego mieszkania, przy ulicy Chłodnej, widzimy pochylone nad stołem dwie dobrze nam znane główki dziewczęce. Przed starszą leży atlas, młodsza odrabia zadanie arytmetyczne, trudne widać bardzo, gdyż puściła w ruch wszystkie paluszki, mówi coś półgłosem i jeszcze sobie nie może poradzić. Od czasu do czasu wzdycha głęboko, przekreśla co napisała i znowu zaczyna mozolną pracę. Wreszcie uśmiech opromienił jej twarzyczkę, oczy błysnęły zadowoleniem.
— Już mam — woła tryumfująco — już mam!
— Co takiego? — pyta starsza i na pogromczynię trudności matematycznych zwraca wzrok pełen urazy.
— Ach, Naciu, Naciu! Zadanie mi wypadło!
— Biegnij na ulicę i krzycz głośno, żeby wszyscy się dowiedzieli!