W południe przyszedł doktór, oczekiwany z niecierpliwością przez Natalkę i Józię. Pochwalił Pawłowę za sumienne spełnienie jego poleceń i uspokoił dziewczynki co do stanu zdrowia pani Brzozowieckiej. Gorączka, w nocy dosyć duża, zniknęła, a z nią prawdopodobieństwo cierpienia mózgu. Trzeba jednak chorej zapewnić spokój i równie troskliwą opiekę, by jak najprędzej odzyskała zdrowie.
Po odejściu doktora, Natalka umyśliła napisać do Zaborów po pannę Julię, którą tam na gospodarstwie zostawiono. Nie radząc się matki, wyjęła papier i siadłszy przy stoliku nakreśliła już parę wyrazów, gdy ktoś zadzwonił. Wybiegła do przedpokoju, bo służącej nie było, a Józia siedziała przy mamie — i wróciła za chwilę z listem adresowanym ręką wuja.
— Otworzyć, czy też oddać mamie? Może jaka niepomyślna wiadomość, szkodliwa dla cho-