Ta strona została skorygowana.
— Ach! żal mi jej bardzo! zawołała pani Skrodzka, a Nacia uczuła na twarzy rumieniec wstydu.
Domyśliła się, że ganią jej postępowanie, to też choć o pannę Julię nie szło jej ani trochę, rzekła do pana Skrodzkiego:
— Pragnęłabym wrócić do domu jak najprędzej. Może pan będzie łaskaw....
— Niech pani się uspokoi, przerwał Wolski. Pojadę konno.
— A czy znasz drogę? zapytał Gustaw.
— Dopłynąłem raz łódką pod sam ogród, a przeszłej niedzieli zwiedziłem psiarnię.
— Ten wszędzie trafi, mruknął Gustaw. Nie wiem kiedy miałeś czas takie wyprawy urządzać.
Wolski się nie tłomaczył, bo już go w pokoju nie było, a za parę minut pędził jak szalony wązką ścieżką przez pola.