— Jest monogram dosyć niewyraźny, bo całkiem biały, a chusteczka mokra.
— Panna Marja pozna się lepiej na takich kobiecych fatałaszkach.
— Idźcie więc do niej z tym gałgankiem, a ja będę pilnował suki. Chociażby błądzić do jutra rana, nie wrócę inaczej do domu tylko z panną Natalią.
Mania, zaciekawiona co się stało, myślała już zejść na ziemię — wyciągnęła też skwapliwie obie ręce do starego sługi i z wielką radością poznała chusteczkę pani Brzozowieckiej.
Wypogodziło się nieco, deszcz ustał, konie szły noga za nogą, niepodobna było przedzierać się wśród gęstwiny za panem Borejką, trzymały się wszakże kierunku jego drogi.
Gdy słońce błysnęło, Mania opuściła bryczkę i poszła za ojcem.
Nagle suka zrobiła zwrot niespodziewany. Zaczęła węszyć, biegać i przeskoczywszy wał graniczny, puściła się jak strzała do książęcego lasu.
Tam głośne jej szczekanie zwabiło gajowego, który ukazał się zaraz i opowiedział, że przed paroma godzinami panienka odwiezioną została na leśniczówkę.
Uspokojeni o los panny Brzozowieckiej rządca i jego córka, szli już tylko przez ciekawość za suką, by sprawdzić, czy trafi ona do chaty, w której Nacia znalezioną została.
Strona:Karolina Szaniawska - Nacia.djvu/39
Ta strona została skorygowana.