Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

kamy się kiedykolwiek! po cóż ostatni może wieczór spędzać w kłótniach.
— Tak, powtórzył Tluś — może jedyny.
— A malcy śpią i nie wiedzą.
— Niech się dowiedzą jak najpóźniej, biedactwa!
Gdyśmy tak rozmawiali, szewc wyjął z szuflady stołu jakiś papier, długo po nim skrobał, aż mu rumieńce wystąpiły na twarz, później zawołał Marcysię.
— Przeczytaj, rzekł:
Dziewczynka wyjąkała powoli, głosem drżącym: „Ptaki do sprzedania.“
— Czy dobrze napisane, czy wyraźnie? zdaleka zobaczą?
— Zobaczą...
Papier został umieszczony w oknie, aby go każdy zauważył.