kamienicy wiedzą i wszyscy mnie znają. Ale pani płacze, więc pan powiedział: idź Kasia — to jest — chciałam powiedzieć... Kazia i kup zaraz, kiedy chcą sprzedać.
— Dlaczego pani płacze? pytała szewcowa.
— Alboż nie mówiłam? nic nie mówiłam?.. ach, jakiż ze mnie kołek!.. nieszczęście z tem zapominaniem... Onegdaj, powiadam państwu — nie, wczoraj... onegdaj, dobrze mówię — tak, onegdaj... cudaczne ptasisko przejadło się widać i, z przeproszeniem pańskiem, zdechło.
— To rzeczywiście pani ma zmartwienie.
— Brak jej innych, więc się martwi z powodu ptaka. Za panią, wszyscy całym domem chodzimy jak struci; nie wiadomo, do czego się wziąć, z czem się odezwać — istne urwanie głowy!
— Bardzo mi przykro, ale cóż ja mogę poradzić?
— Rada jest taka: trzeba kupić inną. To też przyszłam zaraz, jak mi powiedzieli... Mój pan jest bogaty; co prawda, lubi się targować, ale zapłaci rzetelnie. Więc ptaka obejrzę i pójdę powiedzieć, ile państwo żądają za niego.
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/107
Ta strona została skorygowana.