Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

rostków i troje dzieci — najmłodsze pisklę bardzo wrzaskliwe.
Gospodarz, jak go tam nazywali, miał na głowie upierzenie dosyć liche — pewno go kto oskubał — pod dziobem jednak piór obfitość. Gospodyni posiadała czub ogromny, co przy dużym dziobie ślicznie było. Śpiewała od rana do wieczora, czasem późno w noc. Nie lubiłem, gdy zaczęła zbyt głośno śpiewać, a gospodarz najczęściej wyskubaną głowę przykrywał i wychodził z dużej klatki.
Ten człowiek budził we mnie strach... co wyrabiał!.. Bił i bił jakiś drobny przedmiot — dowiedziałem się później, że to skóra — smarował, drapał, wbijał kołeczki małe, aż mu pot z czoła płynął kroplami. Przychodzili do niego obcy ludzie, nogi im oglądał, a ledwie za próg wyszli, znów nieszczęśliwą skórę drapał.

Trząsłem się z obawy, aby mnie tak samo nie wziął w swoje ręce.
Jednego dnia, gdy rozumiałem już potrosze ich mowę, wchodzi jakaś mała dziewczynka i śpiewa cieniutkim głosem:
— Czy tu mieszka szewc, Musiałek?
— Tutaj, odpowiedziano.
— Przyszłam po moje trzewiczki.