Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/121

Ta strona została skorygowana.

koniec — odezwał się gospodarz. Mój śpiewak ma towarzyszkę i chciałby ją zabrać.
— Ach, pewno pieniędzy zabraknie! wołali chłopcy — biedna Kocia!
— Wiele nie żądam.
— Tak — lecz złożyliśmy tylko na jednego ptaszka i jednego chcemy kupić. Na dwóch trzeba przynajmniej dwa razy tyle.
— Panicze wytargują — żartował szewc.
— Pan opuści? pytał młodszy chłopczyk, o, jak to dobrze!
— A któryż drugi?
Rozpatrując naszą gromadkę, majster nie odpowiadał.
— Panie, nam pilno — do szkoły się spóźnimy — naglili braciszkowie.
— Sam nie wiem...
— Może ten malutki, co siedzi przy śpiewaku?
— Śliczny i miły nadzwyczajnie! ten! ten! panie kochany...
— Pewno będą żyły w zgodzie. Przykra rzecz, kiedy ptaszki wojnę prowadzą, — u naszego wuja, sam widziałem — pobiły się do krwi.
— Nie wzięlibyśmy takich — Kocia