Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

— Czy ładne ptaszęta?
— Ładne, przytem wesołe bardzo.
Dziewczynka zaczęła się śmiać; do pokoju weszła jakaś pani.
— Moja córeczka w dobrym humorze dzisiaj! rzekła z radością.
— Mamuniu, patrz co za śliczne ptaszki! posłuchaj, jak śpiewają.
— Prawda — wspaniałe trele... No, no, proszę! nie sądziłam, że czyżyk miewa taki głos.
Chcąc się popisać, śpiewałem piosnki coraz piękniejsze — Kocia była uradowana.
Wieczorem odwiedziły ją przyjaciółki; poznajomiła nas ze wszystkiemi. Rozpoczęła się zabawa: naprzód lalkami, później kuchnią, małą, błyszczącą kuchenką, w której na kominie płonął ogień i było aż ciasno od różnych gospodarskich statków. Cieszyłaby się też Marcysia, gdyby mieć mogła coś podobnego! — ona tak kocha swoje kamienne garnuszki i miseczki, lepszych zapewne nigdy nie widziała i nie potrafiłaby nawet zużytkować tych różności, jakie są tutaj.
Obce panienki bawiły się doskonale.