— O Matko wielkiego miłosierdzia! O, Królowo Niebios! wyrywał się od czasu do czasu jęk z piersi sługi.
∗
∗ ∗ |
— Czy bardzo bolało? — pytał nazajutrz Romek, gdy po powrocie ze szkoły siedli obaj z bratem przy łóżku siostrzyczki.
— Nic nie czułam, kochany Romciu, byłam uśpiona. Tylko przed uśnięciem, gdy doktór włożył mi na twarz maskę, strach mnie ogarnął. Chciałam krzyknąć, szarpnęłam rękami i zaraz przytomność straciłam.
— Ach, to było okropne!
— Nie, mój drogi.
— Tak mówisz, a w nocy jęczałaś ciągle.
— Kto powiedział?
— Józefowa budziła mamę dwa razy.
— O, Boże! mamusi spać nie dali, ja spałam wybornie do samego rana.
— Czy tak?
— Naprawdę, Tadziu.
— I nóżka nie boli?
— Że wcale nie boli, tego nie powiem, lecz jaki to tam ból, kiedy można spać i jeść! Zjadłam przed chwilą śniadanie, bardzo mi smakowało.