Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

— Aniołku drogi, rzekła mama, bądź szczerą, cierpienia nie ukrywaj, mów otwarcie. Wprowadzając w błąd doktora, przedłużysz chorobę.
— Mamusiu, ja żadnych cierpień nie doznaję — jak mamusię kocham!
— Dopiero przed chwilą się krzywiłaś....
— Czasem zaboli trochę, odrobinkę — po cóż mam narzekać, gdy zaraz przestaje! wolę się śmiać.
— Tak, tak, śmiej się, Kociuniu — i my z tobą! rzekli braciszkowie.
— Najchętniej.
Od czasu do czasu znać było jednak, że cierpi, lecz nie mówiła o tem i słusznie. Po tylu dniach zgryzoty, ojciec, mamusia i bracia potrzebowali wypoczynku — wszyscy oni dużo wycierpieli.
Jednego wieczora, tatuś żartował z chorej, gdy oglądała zabawki kupione w ostatnich czasach. Cieszył ją każdy drobiazg, coraz wołała:
— Jakie ładne! jakie dowcipne!
— Kiedy przyniosłem, nie spojrzałaś nawet, grymaśnico!
— Tatku, dziś jestem inna — zupełnie inna. Wówczas, naprawdę...