Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XV.
Jednonóżka.
Nieprędko jednak nastąpiło wyzdrowienie. Odbywały się opatrunki, sprawiające biednemu dziecku ból dotkliwy. Kocia zaciskała ząbki, aby nie wydać jęku i rodzicom zmartwienia nie powiększać. W obecności mamy strzegła się nawet łez, którym przy tatku pozwalała płynąć, a gdy pytał co to znaczy, odpowiadała z uśmiechem:
— Nic, nic...
Łezki osychały, twarzyczka jednak mieniła się i bladła, nieraz nawet znacznie dłużej, niż twał opatrunek.
Odmiana ku lepszemu postępowała leniwym krokiem; — nareszcie pozwolono chorej wstać. Straszny to był dzień — wspominam go z przykrością.