Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/173

Ta strona została skorygowana.

— Et! ptaszek nie wielka obrada: — płochliwe to, fru! i już go niema!... Świnka zaś, na czterech nogach, obsadna i pewna, a jaka przypochlebna, mówię panience!..
— Może być, nianiu, lecz wolę ptaszki.
Lilli zaświergotała, ja też zacząłem śpiewać, lecz przerwał mi piosnkę lament dziewczynki.
— Oh, nianiu droga, co ja też zrobiłam!
— Co, panienko? co, aniołku? pytała wystraszona Józefowa.
— Wszyscy jedziemy na wieś, Julkę mamusia oddala, Józefowa z nami...
— Bogu tylko wiadomo, jak się cieszę!
— A moje ptaszki? co z niemi będzie? zostaną tutaj same, zupełnie same. Jak mogłam zapomnieć!.. dopiero teraz na myśl mi przyszły, kiedy jutro wyjeżdżamy. Wstyd mi i żal, nianiusiu, żem ja taka niedobra, a one biedne.
— Nie martw się, robaczku.
— Aha! robaczku, — śliczny robaczek! Nianiusia dobrze mi radzi: niech ptaszyny cierpią, abym ja tylko była