Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/179

Ta strona została skorygowana.

Za nich ręczę, że ptaszkom krzywdy nie zrobią.
— Ręczyć za kota! co mówisz, moje dziecko?
— Wszyscy będziemy pilnowali.
— Trudny obowiązek, bardzo trudny — przyjmować go nie radzę.
Spostrzegłszy jednak strapioną minkę Koci, mama dodała wahająco:
— Nie radzę, ale też nie bronię, kiedy sami chcecie. Jeśli córeczka moja ma na tem cierpieć, martwić się i tęsknić, niech czyżyki z nami jadą; tylko — pamiętajcie, że ostrzegałam.
— Nie zapomnimy, upewniał Antoś — niech tylko jadą koniecznie.
— Owszem.
Kocia była uszczęśliwiona — Lilli żartowała ze mnie.
— Aha! widzisz — mówiłam, że tak będzie — przeczułam odrazu.
— Domyśliłaś się, że nas zabiorą?.. Oj mądra, mądra.
— Nie wierzysz? jednakże tak było naprawdę.
— Ty wszystko wiesz naprzód!.. Chcesz, bym temu wierzył.
— Jak ci się podoba, mój kochany.