Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

niańka, drżąca jeszcze od wspomnień, probowała ją pocieszyć:
— Aniołku drogi, jemu tam lepiej — on tam na mnie czeka.
Mama domyśliła się wszystkiego.
— Bóg z nami, rzekła do Józefowej — niech was pocieszy Jego miłosierdzie, ale takich smutnych rzeczy choremu dziecku opowiadać nie można. Wasza niedola obudzi łzy w każdym, co tu dopiero mówić o mojej serdecznej dziewuszce.
— Paniusiu, tłomaczyła się Józefowa — nie chciałam, Bóg mi świadkiem — nie myślałam... po cóż im, chudziątkom, o łzach i smutkach wiedzieć!... Samo z serca się wydarło, niech pani mi daruje.
— Wcale was nie obwiniam, moi drodzy, ale proszę, pomóżcie teraz ukoić tę biedaczkę.
Ucałowana i upieszczona, Kocia zasnęła na kolanach starej niańki. Od czasu do czasu wstrząsało nią łkanie, spała jednak mocno do końca podróży koleją. Gdy się obudziła, pierwsze jej słowa były:
— Nianiu, już nigdy wam nie dokuczę — nigdy w świecie!
— Aniołku, czy kiedykolwiek zda-