środek zgromadzenia i zaświergotała ze złością.
— Nie wiecie, co robić? a gdzież się podział wasz rozum? gdzie spryt znany i przez ludzi rozsławiony? Nie wróblami wam być, dudki, mysiekróle, marne pośmieciuchy!
— Dość!.. no, no, co znowu?.. A to pięknie! wołały drobne ptaszki z niesłychanem zacietrzewieniem. Jeżeli nam będziesz tak urągał, wolimy nie słuchać.
— Dudek nie gorszy od wróbla.
— Pośmieciuszka też nie gorsza!
— Ani mysikrólik — patrzcie!
— Zna się na rzeczy — nie zaczepił nas wcale, świergotały pomiędzy sobą pliszka i makolągwa.
— Zna się, zna.
— Mądry on!
— Cicho! zawołał wróbel i opowiadał dalej, nie zważając na dąsy jednych, ani uciechę drugich. Gdy stara do gadania się wzięła, nie skończyła, aż ptaki przyrzekły, ze wszystko co ona powie, zostanie spełnione. Nazajutrz śladu wróbla nie było w okolicy.
— Gdzież się podziały? co za kłamstwa bajesz!
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/203
Ta strona została skorygowana.