Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

— Wiem, wiem, dopiero...
— Tyle mamy do zrobienia! Stolarz wykończy swoje na poniedziałek; mamusia mówiła wczoraj, że musimy szczerze popracować, by przedstawienie dobrze wyszło.
— Ciocia wymaga od nas wielkich rzeczy, mruknął Antoś.
— Ale uczyć umie! zawołała z żywością Hela, jedna z panienek, które przyjeżdżały teraz codzień do Mościc w godzinach popołudniowych.
— No, tak — to prawda.
— Więc słuchajmy wszystkiego, co nam radzi i do jej uwag ściśle się stosujmy.
— Unikniemy wstydu, dorzuciła Kazia — bo wziąć się do czego dobrowolnie i licho wykonać, to wstyd niesłychany.
— Ho! ho! śmiał się Antoś — zaraz tam wstyd! może hańba?.. Kiedy przesadzać, to przesadzać! nie żałujmy sobie.
— Hańba, masz racyę. Każdy powinien naprzód się zastanowić, lecz gdy powie: zrobię — zrobić jak najlepiej.
— Brawo, Hela! zawołał Tadzio — ślicznie powiedziałaś.