Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/25

Ta strona została skorygowana.

Wyciągnąłem szyję i zanurzyłem łebek w ciemnej przepaści. Marcysia aż krzyknęła ze zdziwienia.
— To mądry dopiero! Chce się napić — przyleciał tutaj prosić o wodę! Ślicznie, pięknie! zaraz dam wody Ciziowi — zaraz, mój ptaszuniu.
Miseczka, wymyta dokładnie została napełniona świeżą wodą, a ja poleciałem do Lilli. Była serdecznie rada, Tluś milczał, a wszystkie ptaki chwaliły mój rozum.
Będziesz miała siostrzyczko pociechę z syna, wołał szczygieł, ćwierkając radośnie.
— Zuch! wielki zuch!
— Zkąd mu przyszedł pomysł? dziwiły się młode czyżyki i szczygiełki.
Makolągwa kręciła głową, zamyślona bardzo, a jej towarzysz dziobnął z gniewem starszego synka mrucząc:
— Tybyś tak nie potrafił, dudku szkaradny!