— Czy to także ptak? pytał Tluś.
— Mamo, mamo, prosił Milutek, opowiedz nam o kruku.
— Znam go niewiele, odparła nasza mamusia — widziałam tylko kruka oswojonego. Płatał on figle, zabierał wszystko co zobaczył, a mógł udźwignąć, i chował po kątach, z czego były nieraz w domu przykrości, gdy zginęło nagle coś kosztowniejszego lub potrzebnego. Słyszałam, że w stanie dzikim kruk jest żarłoczny i drapieżny, lecz mój znajomy takim nie był.
— Nazywają go przecież wilkiem pomiędzy ptakami, wtrąciła makolągwa.
— Straszna rzecz spotkać kruka... br... zimno mi się robi! zawołał szczygieł.
— Całe jednak szczęście, że nie jest bardzo zwinny i rzadko kiedy chwyta w locie zdobycz.
— Ale nadzwyczaj silny... oh, moi drodzy! a jaki przytem śmiały!.. Nie dość mu ptaków ledwie trochę mniejszych od niego, rzuca się też na zwierzęta. Czasem zmawiają się we dwóch na zająca, zwierzę mocne i duże.
— Nie tak znowu duże!
— O wiele większe niż biały mruczek.
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/34
Ta strona została skorygowana.