bornie są karmione. Ileż zjedzą owadów, robaków, myszy, ślimaków, piskląt a nawet zajączków!.. Rodzice żer drobniejszy przynoszą im w gardzieli, którą tak napełniają, że aż pod dziobem sterczy gula, większy zaś w dziobach, lub szponach. Żarłoczne kruczęta ciągle jeść wołają, a gdy im ojciec albo matka żywności dostarczy, kraje ją ostrym dziobem na kawałki, szponami przytrzymując.
— Ale też chyba kruki służą za pokarm ludziom? dopytywał Tluś. Muszą być tłuste i smaczne.
— Gdzie tam! Choć przywykły od małego do dobrych kąsków; zaprawiwszy się na ślimakach, glistach i żukach, kruk zjada następnie myszy, krety, zajączki młode i skrzeczki, a półroczny ledwie, jest już rabusiem skończonym, nigdy bryłki tłuszczu na nim nie ma.
— Widać żarłoczność nie idzie mu na zdrowie, wtrącił Tluś.
— Ale go zabezpiecza, odparła rozważna Lilli.
— Masz słuszność, chwalił szczygieł — zabezpiecza go doskonale. Mięso żylaste i twarde stanowi obronę bardzo silną. Nasz krewniaczek wróbel, a nawet skowronek idą na pieczyste, kruk
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/36
Ta strona została skorygowana.