Franciszek się rozgniewał, gotów nas wypędzić.
Franek poczerwieniał. Nie wiem, co byłoby zaszło między nimi, ale ktoś obcy do drzwi zastukał i kłótnia się przerwała.
— Porachujemy się, porachujemy, mruknął Franek. Mam pamięć dobrą.
Spojrzał na nich groźnie, czego nie spostrzegli, i pracowali dalej.
— Unikaj go, dziecko drogie, rzekła do mnie mama. To chłopiec zły i mściwy.
— O, tak, mamo, wiem — powinniśmy wszyscy dobrze się pilnować.
— Szczególniej, gdy kogo ze starszych nie ma w mieszkaniu, dodała mateczka.
— Bardzo cię proszę, zawołał tatuś — nie strasz mi dzieciaka! Kogo ma unikać, przed kim się ukrywać?.. Strach to zły towarzysz — odbiera przytomność, i do zguby wiedzie. Przestań myśleć o niebezpieczeństwach — pogróżki nic nie znaczą. Mamy opiekę ludzi dobrych, żywność i kąt do spania, teraz gdy nadchodzi jesień, to bardzo wiele. Bądź śmiałym synku i wesołym — lataj, śpiewaj, nie smuć się bezpotrzebnie.
Mamusia ucichła, wiedząc że ojciec
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/43
Ta strona została skorygowana.