Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

ki się zerwał, gdy chłopcy rozpoczęli kłótnię.
— Co to jest? krzyknął groźnie.
— Proszę pana nauczyciela...
— Zaraz mi tu powiedzieć, co się stało!
— Bo to... to...
Chłopczyna zaniósł się od płaczu.
— Ach, Boże! Boże! wyjąkał po chwili.
— Mów nareszcie!
— Bo... ach, ja nieszczęśliwy!.. proszę pana... Jasiek i Staśko powiadają... powiadają...
— Mój kochany, rzekł nauczyciel łagodnie, uspokój się i powiedz, tylko powiedz zaraz — szkoda czasu.
— Powiadają, że kiedy spytać: czajka, kto ci zabrał jajka, mówi wyraźnie: Filip.
— Tak, tak! zawołali chłopcy — mówi najwyraźniej.
— Ależ ja tego nie zrobiłem! łkało dziecko.
— Wierzę, odparł nauczyciel, tyś dobry, uczciwy chłopak, nie zajmujesz się niszczeniem ptaków, nie wybierasz gniazd — do takich czynów zdolni są źli ludzie. Czajka woła pi-li, czy coś podo-