narzekał, lecz miał taką minę, jak gdyby szczęście nań spływało.
Żałował sobie chwili wypoczynku — nie wiem kiedy sypiał, gdyż ciągle widziałem go przy pracy.
Najrańszy ptaszek, makolągwa, ledwie zaświergotała do swoich piskląt, już i szewc się budzi, robi na piersiach znak krzyża i śpiewając modlitwę, zaczyna pracować. Chłopcy nie próżnowali także, zwłaszcza przed świętem, który to dzień przeznaczony jest na odpoczynek, ale majster oszczędzał ich widocznie, sam zaś najwięcej się trudził. I chłopcy wszakże nie siedzieli teraz nigdy z założonemi rękami: — robota cięższa, czy lżejsza trochę, była pilną. Mocno utyskiwał nad tem Franek.
— Oj! oj! powtarzał — tchu nie czuję... ledwiem żywy. Nie ma nawet czasu wypalić papierosa; stary do stołka przyrósł, ciągle w izbie siedzi — wytrzymać trudno. Robota nie zając — lepiej żeby majster sam wypoczął i wszyscy przy nim. Człowiek bez potrzeby traci zdrowie!
— Każdy o robotę woła, tłomaczył Adam, a dlatego tutaj przychodzą, że
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/64
Ta strona została skorygowana.