wyszli z domu, jedzenia brakło, ty miałeś go po uszy, jeszcze wszystkich zaprosiłeś? A widzisz!.. Nikomu do głowy nie przyszło poszukać ogórków; szczyglica je wynalazła i nam pokazała drogę.
— No, tak, wtedy spisała się mądrze, ale jest nudna ze swojem sknerstwem. Nieraz wszyscy jedliby w najlepsze; co mają sobie żałować! gdy zbraknie ziarna, dadzą świeżego — ona każe zostawić resztę na później. To się nazywa gospodyni!
O ile miarkuję, szczygieł był trochę lekkomyślny, szczyglica musiała sama pisklęta chować, on zaś mało się troszczył, jak wyglądają i czy najedzone. U nas, zarówno ojciec jak i mateczka o swoim drobiazgu pamiętali, uczyli dawać sobie radę, strzegli troskliwie. Szczyglęta bały się ojca, gdyż za najlżejsze przewinienie dziobał, krzyczał, piórka wyrywał; u nas kara trafiała się czasem, ale bardzo rzadko i nie tak surowa. Szczygieł, wychowany na swobodzie, szorstki, gwałtowny, zadzierał z każdym; towarzyszki swojej też nie szczędził, — chroniła się biedaczka pod opiekę innych ptaków, gdy wojować zaczął.
Od czasu wszakże, kiedy makolągwa
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/75
Ta strona została skorygowana.