— E — nie tak — bardzo! ćwierknął wróbel.
— Bój się Boga! na taki wiatr i mróz jeszcze się nie skarżysz?
— Przywykłem — a zresztą, patrzcie, jakie ja mam pióra! ile puchu!.. W tej chwili jestem trochę głodny, bo śnieg zasypał nasze spiżarnie po śmietnikach — mamy ich dosyć, ale cóż kiedy zasypane... Nie wiadomo teraz, gdzie szukać jedzenia.
Gawędziliśmy z wesołym wróblem. — Ziuzia chciała wydziobać otwór w szybie, aby mu rzucić trochę ziarnek, gdy przyszła Marcysia po swoją robótkę. Poczciwe serduszko naszej opiekunki zrozumiało, o co idzie. Okno otworzyła i wysypała garść siemienia dla wróbli.
Jakże też jadły biedne wróblęta!.. Ten co się chwalił pięknem upierzeniem, łykał najwięcej — myśleliśmy, że się udławi, tak jadł prędko i dużo.
— Przyjdę jutro do was, zaświergotał, najedzony już widocznie — przyjdę w tej porze co dzisiaj.
— Widzisz, jaki dumny — żartował Tluś, — a pewno niema dachu nad głową.
— Tak źle nie jest, odpowiedział szczygieł — potrafi on sobie radzić i wcześ-
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/77
Ta strona została skorygowana.