Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

nie się zabezpiecza. Zarówno po wsiach, jak w większych czy mniejszych miastach, kryjówki dla wróbla się znajdą.
— Patrzcie, patrzcie, zawołała Mia, jakieś ogromne czarne ptasiska chodzą po dachu... teraz jeden frunął na podworko!
— Zapewne jastrząb! jastrząb!
Popłoch się zrobił — choć, każdy wiedział, że tu jest bezpieczny; w pierwszej trwodze nikomu to nie przyszło na myśl.
— Co się stało? pytała czyżyca, spiesząc do córeczki swojej Fli, która, udeptana w nóżkę, piszczała przeraźliwie.
— Jastrząb! jastrząb! wołaliśmy ze strachem.
— Co wam też w głowie, moje dzieci! uspokajała czyżyca. Gdzie jastrząb?
— O, tam — na podwórzu.
— Przywidziało się wam, nic więcej.
— Ten wielki ptak z czarnemi piórami, świergotała Fli, zapomniawszy o bólu. Pewno zjada wróbla lub innego ptaszka; — o, patrz, mamusiu, jak coś szarpie...
— To wrona, moje dzieci, siostrzyczka kruka; — do ich rodziny należy leszcze czarnowron i gawron. Ale słusz-