Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

makolągwa — ja spieszę do dzieci, przez całą noc nie spałam.
— Żartujesz, siostrzyczko.
— Wcale nie, moja droga — Trululu miał gorączkę, spać mi nie dał.
— Pewno się przejadł, wtrąciła szczyglica.
— Moja stara innego powodu znaleźć nie umie — zawołał szczygieł. Przejadł się! przejadł! zawsze ta sama nudna śpiewka.
— Ma słuszność, moi drodzy. Trululu wczoraj wieczór zjadł za dużo, potem się wykąpał — to mu zaszkodziło widocznie.
— Wychowałam ja ich dosyć — wiem, że taki drobiazg nałyka się tłustych ziarnek bez upamiętania, a potem choruje.
— Dobranoc, bo upadam ze zmęczenia, przerwała makolągwa, rozwijając skrzydełka do lotu. Pofrunęła na piec, inni udali tam się również, reszta została w klatce; na piecu było dla wszystkich za ciasno i za gorąco.